Z wykształcenia jestem doktorem nauk społecznych i ten pierwiastek humanistki a szczególnie humanistki zajmującej się komunikacją bardzo mocno tkwi w mojej pracy.
Od 9 lat prowadzę agencję zajmującą się komunikacją firm z branży nowych technologii. I to jest praca, którą sobie sama wymyśliłam. Zawsze kochałam technologię, ale widziałam, że jest problem jak o niej opowiadać, żeby była zrozumiała, czytelna, przystępna i atrakcyjna.
To zrozumienie technologii to jest klucz, żeby z niej chętnie korzystać.
Anita Kijanka: To jest jedno z najczęściej pojawiających się pytań i za każdym razem trochę inaczej o nim mówię, bo za każdym razem trochę inaczej je definiuję. Dosłownie tłumacząc z angielskiego na polski, byłoby to silne kobiety w IT. Tą siłą nie jest tylko siła fizyczna, czy siła psychiczna, ale jest to umiejętność dostosowania się do obecnych warunków, dynamicznych warunków w branży nowych technologii.
Jest to siła poprzez przekraczanie własnych granic, które pojawiają się w naszym życiu, jest to siła wynikająca z naszej samoświadomości.
Jeżeli spojrzymy na cały projekt to tymi “Strong Women” są kobiety, które same wychodzą poza swoje pierwotne założenia, oczekiwania, marzenia i fantastycznie realizują się w branży nowych technologii. Ta siła to jest ich pomysłowość, kreatywność, wytrwałość, konsekwencja, dążenie do przekraczania granic, bo w technologii chodzi o skalowanie, ale też o wyszukiwanie przestrzeni do zmian.
To jest dla mnie ta siła płynąca z ich usposobienia i dużej otwartości na świat i zmieniające się życie.
Anita Kijanka: Absolutnie tak i przekonuje się każdego dnia, że otacza mnie jeszcze więcej fantastycznych strong women. Ja się tak sama nazwałam, ale największym wyzwaniem, jakim widzę u naszych kobiet jest brak samoświadomości, jak wiele nam się udało w życiu zrobić, jak fantastyczne rzeczy już robimy i jaką ciekawą ścieżkę życia mamy. Kiedy patrzę na to, jakie kobiety można znaleźć w naszym raporcie, ja sama po części odnajduję się w nich. Mam duże poczucie identyfikacji z tą nazwą i tym projektem.
Anita Kijanka: Nie wiem, czy przestałam kiedykolwiek być łagodna. Czasem ta siła wynika ze słabości, nieraz trzeba się przyznać do błędu, który się popełniło, trzeba mieć siłę, żeby pokazać, że nie wie się wszystkiego i polega się na zespole. Nie wiem, czy mogę powiedzieć, że kiedykolwiek przeszłam ten moment, że teraz już nie będę tą grzeczną dziewczynką, teraz będę tupać nogami. Myślę, że są sytuacje, kiedy potrafię mocno tupnąć nogą, ale są też sytuacje, kiedy potrzebuję też innych i pokazuję swoją słabość. To też jest rodzaj siły, kiedy masz wewnętrzne przekonanie, że nie zawsze muszę być silna, ale to z tej mojej słabości wynika ta siła.
Mówi się, że te najtwardsze drzewa najszybciej się łamią, a te elastyczne przetrwają największe burze. Przyznanie, że mogę czegoś nie wiedzieć, uczyć się jest moim zdaniem bardzo ważnym aspektem lidera jak i każdego z nas w procesie rozwoju. Jak nie przyznamy się do słabości, to nie będziemy mogli się rozwijać, bo ktoś nam nie pomoże. Wierzę, że to nie samemu buduje się imperia a w zespole, który uzupełnia nasze kompetencje.
Anita Kijanka: Co najciekawsze, najczęściej to kobiety same sobie zabierają to prawo bycia docenioną czy zauważoną. Jak spojrzymy, kto najczęściej nominuje daną osobę, to są to mężczyźni. I to one, gdy dostają maila, że zostały nominowane, czasami wypierają, czasem mówią, że to niemożliwe, nie zasłużyłam. Wczoraj rozmawiałam z jedną z naszych Strong Woman, naprawdę wysoko postawioną panią dyrektor w dużym banku, powiedziała, że ona nikomu nie powiedziała, że została przez nas zaproszona do projektu i dopiero jak projekt się ukazał stwierdziła, że no dobra, to jak już piszą, to ona się pochwali.
Myślę, że to jest coś bardzo budującego dla nas, gdy te kobiety tak chętnie uczestniczą i z kolei rok temu ukazał się nasz drugi raport. Jak spojrzymy na raport Strong Women to jest takie podejście top down, czyli mentorki, role models, które mogą nas zainspirować i pokazać, że technologiami warto się interesować. Strong Women to jest cały projekt, w ramach którego jest raport Strong Women in IT i jest również raport Strong Leaders Create IT i to jest zupełnie inne podejście, bo przedstawia co firmy technologiczne robią, żeby w ich siedzibach było więcej kobiet. Zmapowałyśmy sobie cztery obszary: obszar rekrutacji, czyli jak wygląda proces pozyskiwania takich pracowników, obszar edukacji, czyli jak wygląda proces podnoszenia kwalifikacji kobiet, ścieżki kariery, czyli na ile firmy świadomie wspierają, stymulują kobiety do rozwoju i obszar macierzyństwo i opieka, czyli co firmy robią na etapie kobiet, które są w ciąży i mają najróżniejsze sytuacje w życiu jak chory partner, mama, rodzeństwo.
Czyli z jednej strony mamy top-down, kobiety, które mogą być inspiracją, a z drugiej bottom-up, czyli co firmy robią, żeby tych kobiet było więcej. Strong Women jest dużo popularniejszym raportem, ponieważ ten Stron Leaders pokazuje co tak naprawdę się dzieje. Dużo jest inicjatyw, które zachęcają kobiety a jak poprosi się “pokaż mi, co robisz, chcemy to przedstawić” to już nie jest takie kolorowe, jak nam się wszystkim wydaje i nie jest tak powszechne. Bardzo zachęcam, żeby zapoznać się również z tym projektem, bo on jest pozytywnym raportem, pokazuje, co te firmy ROBIĄ na różnych poziomach zatrudnienia: do 50 pracowników, do 200, powyżej 200. Wiadomo, to są różne budżety, różne możliwości.
Myślę, że z tego raportu dużo się można nauczyć, bo są tam konkretne przykłady. W zeszłym roku robiłyśmy webinary Stong Women, gdzie głównym celem było pokazanie kobiet, które fantastycznie umieją opowiadać o nowych technologiach, które potrafią opowiedzieć o machine learningu, o AI, chodziło o to, żeby pokazać tę wiedzę, która stoi za kobietami. Obecnie jest tak, że skupiamy się na rozwoju wewnętrznym w naszej społeczności ponad 200 kobiet z edycji 2021, więc dążymy do tego, żeby one się teraz bardziej zintegrowały i pewnie na wiosnę 2022 ruszymy z bardziej otwartymi projektami. Na razie zależy nam na tym, żeby skupić się na tych naszym Strong Women, żeby one się poznały, pointegrować je, i myśleć o międzynarodowej społeczności kobiet.
Anita Kijanka: To jest trudne pytanie, bo mnie każda rozmowa inspiruje, szczególnie na poziomie start-upów – bo w naszym raporcie dzielimy kobiety na start-upy, MŚP (małe i średnie przedsiębiorstwa) i korporacje – jak czytam opisy, historie, biografie naszych kobiet, widzę, jak nie jest konieczne ukończenie uczelni technicznej, żeby osiągnąć swój sukces w IT.
Czytam te historie i patrzę, że coś, co kiedyś mogło być ograniczeniem, no bo jak można osiągać sukces w branży IT, nie będąc osobą techniczną? Nagle okazuje się, że te kobiety po geografii, historii, biologii, potrafią wykorzystać wiedzę humanistyczną do zaimplementowania technologii w poszczególnych obszarach.
Nie chcę faworyzować żadnej z pań, bo myślę, że każda z nich zasłużyła na to, żeby być w tym raporcie. Chciałabym pokazać to spojrzenie, że nie edukacja nas definiuje w przypadku pracy w takiej branży a nasza wewnętrzna siła i motywacja do działania i wytrwałość.
.
Anita Kijanka: To jest klucz do sukcesu! Zgodnie z teorią dyfuzji innowacji — jeżeli technologia jest zrozumiała, możliwa do implementacji to jest chętniej stosowana i szybciej się przyjmuje na rynku, więc jeżeli nie potrafimy o niej dobrze opowiedzieć, to nie ma co się dziwić, że są problemy z pozyskaniem klientów, czy w skalowaniu biznesu.
Anita Kijanka: Przez przypadek!
Pisałam doktorat o marketingu terytorialnym i decyzyjnym czynniku ludzkim, czyli jak włodarze miast wpływają na to, jak kształtuje się polityka promocji miasta, przyciągania turystów czy inwestorów. Pamiętam, że pojechałam na taką konferencję do Rzeszowa “Internet Beta” to było w 2009 roku i wyszłam z założenia, że ja nie będę jeździć na te wszystkie konferencje naukowe, na które jeździłam w ramach mojego grantu, tylko że pojadę na zupełnie inne wydarzenie, gdzie będę mogła też zderzyć swoje spojrzenie z praktykami. Nikogo nie znając, spakowałam się i pojechałam na konferencję, która zmieniła moje życie.
Gdyby nie ta konferencja, to nie wiem, czy bym zaistniała w tym świecie. Tam poznałam osoby, które są teraz bardzo rozpoznawalnymi przedsiębiorcami w branży nowych technologii w Polsce. Wtedy dopiero tworzyło się pojęcie “startup”, Facebook w Polsce stawał się coraz bardziej popularny, wtedy usłyszałam na jednym z wydarzeń wieczornych o wydarzeniu, które się nazywa Barkamp, czyli konferencjach organizowanych w klubach, pubach, restauracjach, gdzie ludzie dzielą się swoją wiedzą, opowiadają o zrealizowanych kampaniach, projektach i mnie to zachwyciło, że w tak nieformalnych warunkach ci ludzie dzielą się konkretami. Poznałam kilku organizatorów barkampów z Polski i rok później zorganizowałam pierwszy mój własny w Kielcach.
Okazało się, że jestem pierwszą kobietą w Polsce organizującą barcampy, miałam duże doświadczenie wtedy w organizacji eventów, to naprawdę fajnie wyszło i na pierwszym wydarzeniu było ponad 170 osób, gdzie wtedy te inicjatywy nie były tak popularne, pojawiało się może 30, 50 do 100 osób. Szybko zyskałam popularność w Polsce, że jest taka kobieta, blondynka, która organizuje barkampy, w zasadzie nie wiadomo kto to jest, ale całkiem fajnie jej to wychodzi. Dużo osób chciało przyjść, zobaczyć co się dzieje. I tak się zaczęło!
Po roku Warszawa mnie ściągnęła do siebie, Kielce stały się za ciasne, dostałam pracę w Warszawie i poszło! Jeżeli chodzi o tematy związane z kobietami, to ja wcześniej byłam dziennikarką w radiu Planeta, gdzie prowadziłam swój własny program Planeta Wenus. Później robiłam projekt z grupą zaangażowanych kobiet, który się nazywał wenusjanki i rocznie na naszych wydarzeniach miałam 2,5 tys kobiet. To było bardziej lifestylowe, mniej technologiczne, ale te kobiety zawsze się gdzieś przewijały w moim życiu.
Zawsze widziałam, że te kobiety są za mało widoczne, tak powstało Stong Women.
Anita Kijanka: Kompetencje technologiczne wykorzystuje do codziennej pracy, korzystamy z różnych aplikacji, rozwiązań software’owych, czy to do komunikacji, wizualizacji, webinarów dla klientów czy tworząc reklamy w mediach społecznościowych. Prawda jest taka, że na tyle świat technologii potrzebuje moich umiejętności opowiadania o technologiach, że nie musiałam się przekwalifikowywać.
Ja nie umiem programować, nawet nie wiem, czy potrafiłabym rozróżnić różne języki programowania. Za to odnajduję się w innych rzeczach, najważniejsza rzecz w mojej pracy to zrozumieć jak działa ta technologia po to, żeby szerzej ją podać.
Anita Kijanka: Wiele projektów, które robię, robię też dla siebie. Jak spojrzę wstecz na swoje życie, to szukałam perfekcyjnego połączenia życia prywatnego z zawodowym. Zawsze miałam tendencję do skrajności albo bardzo dużo pracowałam, albo myślałam, że zbastuję. Stwierdziłam, że najlepiej będzie tych skrajności się pozbyć pytając innych jak oni to robią i tak powstała Planeta Venus, czyli ten mój program radiowy, gdzie zapraszałam najróżniejsze kobiety, żeby porozmawiać o tym, jak one to robią.
Tak zaczęłam szukać tych inspiracji, gdy przeprowadziłam się z Kielc do Warszawy, gdzie miałam głównie kolegów z branży IT, a bardzo mało koleżanek, no to stwierdziłam, że pochodzę na eventy kobiece i będę tak znajdowała koleżanki, z którymi będę mogła pójść na kawę, spacer, do muzeum. Okazało się, że te eventy były mocno nastawione na pokazywanie kobiecych słabości, a ja wolę pokazywać kobiece wzmocnienia, więc stwierdziłam, że stworzę własny event. Stworzyłam projekt, który się nazywał Wenusjanki, od planety Wenus, zawsze miał stały format – był panel związany z biznesem, moda-zdrowie-uroda i inspiracje. Najpierw robiłam je w Warszawie, potem w Krakowie, Wrocław, Kielce, Poznań i Trójmiasto. W każdym mieście miałam dziewczyny, które cudownie prowadziły projekt regionalnie i tak poznałam genialne kobiety. Eventy były wyłącznie dla kobiet, nastawione na mocny networking, gdzie dostawały zadania.
Największym problemem na konferencji jest to, że skupiamy się na znajomych, których znamy, mało jest osób podchodzących do innych, zagadujących, więc zachęcałyśmy te kobiety do poznawania się. Zawsze potem był problem, żeby usadzić je i prowadzić dalej konferencję, ale to się sprawdzało, bo one naprawdę się otwierały i miały z tego nowe możliwości biznesowe. Te kobiety w moim życiu były zawsze i wiele rzeczy, które ja teraz tworzę dla innych, zaczynałam z myślą o sobie, żeby sama się nauczyć, poznać, a jak robisz coś dla siebie, to robisz najlepiej, jak potrafisz. Szczególnie jeżeli inwestujesz w to własne środki.
Dlatego też wiem, co jest ważne z punktu widzenia prowadzenia takich projektów, czy budowania społeczności, na co zwrócić uwagę, a z drugiej strony daje mi to jeszcze większą satysfakcję, bo dzięki wenusjankom mam znajomych w całej Polsce i gdziekolwiek nie pojadę zawsze jest z kim iść na kawę. Teraz z racji tego, że Stong Women są międzynarodowe licę, że tak będzie też w innych krajach.
Anita Kijanka: Nie poczułam jak to jest być taką typową doktorantką, ponieważ ja już pracowałam, a później założyłam firmę. Także byłam bardzo dumna z mojego doktoratu, ale z drugiej strony był momentami nieznośny. Moja praca na koniec miała 450 stron i to jest strasznie dużo pisania, więc jesteście w stanie sobie wyobrazić, ile mi to czasu zajęło, czytania od nowa tych samych rozdziałów i sprawdzanie, czy wszystko jest tam ok.
To było dla mnie bardzo wymagające, z kolei bardzo lubiłam dydaktykę, lubiłam uczyć studentów, przy czym nie lubiłam definicji. Uczenie definicji nie było moją mocną stroną, mnie fascynuje jak wykorzystać te rzeczy w praktyce. Te aspekty, które pozwalały mi na połączenie biznesu z nauką były dla mnie bardzo rozwojowe. Niestety mam doświadczenie tylko z polskich uczelni i pewnie gdybym miała doświadczenie zagraniczne mogłabym powiedzieć bardziej optymistycznie.
Uczelnie polskie to jest jednak dla mnie trochę zbieranie punktów, program lojalnościowy. To jest dla mnie trudne, że ktoś marzy o pewnej pracy, rozwijaniu swoich tematów, a nie zawsze ma tak łatwo, jak mogłoby być gdzieś indziej. Zachęcam, jeżeli ktoś chce się rozwijać na uczelni, to żeby szukał przestrzeni gdzie tę wiedzę można wykorzystać w praktyce, żeby ta wiedza nie była tylko wiedzą książkową, tylko żeby szukać możliwości, bo to daje największą satysfakcję.
Super jest uczyć studentów, super tworzyć projekty, które odkrywają nowe rzeczy, ale jeszcze fajniej jest, jeżeli inni mają z tego jakiś pożytek.
Anita Kijanka: Jak przypomnę sobie, jak było na moich studiach doktoranckich, to najczęściej to kobiety organizowały konferencje i były prawymi rękami naszych wykładowców.
Mam poczucie, że w administracji jest dużo kobiet, bo są precyzyjne, dokładne, sumienne. To, co mi się najbardziej rzuca w oczy to to, że uczelnia to jest dobra przestrzeń do życia dla kobiety, która lubi przewidywalność, stabilność, systematyzację. Która mocno stawia na przewidywalne życie. Ja nie jestem taką osobą, mnie ciągle gdzieś ciągnęło, było mi za ciasno. Moja osobowość sprawia, że ja mogę na to patrzeć w ten sposób, że ktoś ma pewne potrzeby w stylu życia, i on się odnajdzie w takich miejscach, ale nie odnajdzie się w branży, w której ja pracuję.
Każdy znajdzie swoją przestrzeń, świat potrzebuje dobrych naukowców, którzy mają trochę biznesowego zacięcia. Teraz nikt nie chce inwestować wyłącznie w papier i czas poświęcony na napisanie tych stron, ludzie chcą przekładać te rzeczy na biznes. Sami jako firma mamy współpracę z uczelniami, które podsyłają nam inspirujące osoby, które mogą fajnie się rozwinąć w naszej agencji i pojawiają się naprawdę cudowne osoby, które są dopiero studentami, ale mogą praktycznie zobaczyć, jak wygląda to, czego się uczą na co dzień.
Anita Kijanka: Jeżeli byłabym studentką, to robiłabym to, co robi część studentek, które przychodzą do nas, czyli szukałabym możliwości praktyk i staży. W moim życiu zawodowym to się bardzo fajnie sprawdziło, bo miałam praktyki w gazecie, radio, udzielałam się tam, gdzie tylko mogłam po to, żeby się sprawdzić i zobaczyć co tak naprawdę mnie interesuje. Życie to weryfikuje i okazuje się, że rzeczy, które nam się wydawały fajne, już nie są takie, kiedy się przyjrzy temu głębiej. Więc testuj, testuj, ja prowadziłam gale, przez 11 lat byłam trenerem umiejętności miękkich, ledwo skończyłam studia, już zaczęłam prowadzić najróżniejsze zajęcia. To mi pozwoliło na poznanie siebie, bo to jest najważniejsze.
Druga rzecz to otwartość na wiedzę i chęć uczenia się, testowania, czytania. Ja jestem wielką fanką czytania w języku angielskim, bo mamy dwie pieczenie na jednym ogniu — trenuję język i uczę się z tych książek. Czytać książki te polecane, bo niektóre, szczególnie te amerykańskie, potrafią być rozwleczone. Podcasty, mamy tyle możliwości zdobywania cudownej wiedzy i na pewno nie szukałabym tej wiedzy wyłącznie w Polsce. Wystawiać się na zagraniczną kulturę, wiedzę, biznes i tam się inspirować. I być wytrwałym, ja nieraz się potknęłam i podnosiłam, nieraz biegłam sprintem, a nieraz spacerowałam. Otwartość i elastyczność jest kluczowa wszędzie. Każdy na początku zaczynał, był mały, najwięksi przedsiębiorcy też kiedyś byli początkującymi.
Ja wierzę, że jeżeli ktoś szuka porady, inspiracji, mentora to takich ludzi znajdzie. Zwłaszcza w branży nowych technologii ludzie się chętnie dzielą wiedzą, ale trzeba zadawać konkretne pytania i wiedzieć czego się chce. Ja to uwielbiam w tej branży, że ludzie nie mają problemów z opowiadaniem o tym, jak coś robią. Mają problem z marnowaniem czasu, zadawaniem pytań, które nic nie wnoszą, ja sama ciągle uczę się być bardzo precyzyjna w doborze słów, ale ludzie naprawdę pomagają.
Jesteśmy BITECH.
Działamy jako think tank, który tworzą badacze,
humaniści oraz młodzi pracownicy naukowi.
Na co dzień staramy się łączyć:
ludzi, środowiska i dyscypliny.
© 2021 Fundacja Wspierania Nauki i Rozwoju Edukacji - Bitech